niedziela, 23 marca 2014

Antonis Samaras tnie dotacje dla partii politycznych i walczy z korupcją

Rząd premiera Samarasa walczy o poprawę - mówiąc delikatnie - niespecjalnie pozytywnego wizerunku greckiej klasy politycznej wśród obywateli i od czasu do czasu podejmuje akcje, które mają udowodnić elektoratowi, iż jego wybrańcy - prócz ciągłego przycinania wszelakich świadczeń socjalnych dla ludu, tudzież wprowadzania różnorakich opłat i podatków - potrafią ograniczać finansowo także sami siebie.

Wenizelos Saramas
Wicepremier Ewangelos Wenizelos (pierwszy z lewej) i premier Antonis Samaras (drugi z lewej) na satyrycznym rysunku dziennika "Kathimerini"

Najnowszym pomysłem, który wkrótce pojawi się w parlamencie, jest zmniejszenie budżetowej dotacji dla partii politycznych o 50%, a także zaostrzenie warunków wydatkowania przez partie państwowych pieniędzy. Pomysł nie jest nowy: w latach 2009-2010 bazująca na wynikach wyborczych poszczególnych ugrupowań dotacja wynosiła 55 mln euro, następnie była stopniowo obniżana, by w 2013 roku osiągnąć pułap 20 mln euro. Obecny plan rządu zakłada "ścięcie" dotacji o kolejne 10 mln. Został on przedyskutowany w ubiegłą środę przez liderów koalicji - premiera Antonisa Samarasa oraz wicepremiera i szefa MSZ Ewangelosa Wenizelosa i ma wpisywać się w szerszy pakiet reform zmierzających do bardziej przejrzystego wydatkowania środków publicznych w różnych obszarach. Jednym z elementów pakietu będzie m.in. nowelizacja konstytucji, a całość przedstawiona zostanie publicznie przed wyborami do europarlamentu.

W kwestii finansowania partii politycznych równie ważne jak ograniczenie wydatków ma być także wprowadzenie "amerykańskiego modelu" odnośnie do rozliczania i dokumentowania zarówno przyznanych środków publicznych, jak i pieniędzy pozyskiwanych z innych źródeł. Ugrupowania będą zatem musiały m.in. publikować listy wszystkich swoich prywatnych darczyńców (zob. niżej) oraz ściśle dokumentować każdy wydatek. Nadto, wszyscy członkowie administracji rządowej oraz parlamentarzyści objęci zostaną specjalnym "kodeksem etycznym", zwiększone zostaną również uprawnienia specjalnego, niezależnego od rządu, pełnomocnika do walki z korupcją (funkcję tę pełni były sędzia Sądu Najwyższego Joanis Tendes).

Bezpośrednią kontrolę nad finansami partii politycznych ma sprawować już nie parlament, a specjalna komisja złożona z sędziów, prokuratorów oraz posłów, przy czym posłowie zawsze stanowić mają mniejszość w składzie nowego ciała. Wszystkie datki ze źródeł prywatnych będą imiennie opisywane i raportowane do komisji, a ich wysokość nie będzie mogła przekraczać 50 tysięcy euro od osoby w danym okresie rozliczeniowym.

Zob. też Grecja korupcyjnym "liderem" Europy.

Zauważa się, że propozycje rządu spotkają się z potężnym oporem ze strony partii opozycyjnych, które zarzucać będą koalicji próbę finansowego niszczenia konkurencji, która i tak ma mniejsze możliwości docierania do elektoratu - choćby za pośrednictwem mediów masowych - aniżeli ugrupowania rządzące. Zgoła inne stanowisko zajmują niektóre kręgi lobbystów i prywatnych donatorów, którzy twierdzą, że dla "oczyszczenia" zasad gry, budżetowe finansowanie partii powinno zostać jeszcze bardziej ograniczone lub nawet zupełnie zlikwidowane.

Warto także podkreślić, że projekt ograniczenia dotacji dla partii oraz zwiększenia przejrzystości ich finansowania i rozliczania wydatków rozpatrywany będzie w kontekście o wiele szerszego pakietu różnych przepisów uzgadnianych z tzw. troiką. Wśród nich znajdują się takie - na pierwszy rzut oka niemające ze sobą nic wspólnego kwestie - jak np. podatki od nieruchomości, zmiana definicji "świeżego mleka" poprzez wydłużenie jego przydatności do spożycia do 10 dni, tudzież podniesienie kapitałów własnych przez banki. Już wiadomo, że nie wszyscy posłowie koalicji do wszystkich tych propozycji odnoszą się pozytywnie - np. były premier Jeorios Papandreu (PASOK) krytycznie odnosi się do przepisów bankowych, a kilku posłów z obu partii koalicyjnych niechętnie spogląda na "sprawę mleczną". Wicepremier Ewangelos Wenizelos uznał to drugie zagadnienie za krytyczne i zaapelował do swoich posłów: "Nie grajmy mlekiem w tak istotnej sprawie jak finansowe przetrwanie naszego kraju!".

Zob. też O kondycji greckiej demokracji.

Niemniej, z punktu widzenia premiera Samarasa to właśnie ten pakiet ma kluczowe znaczenie, więc zgłaszane są obawy, że kwestia pieniędzy dla partii może zostać "złożona na ołtarzu" w zamian za "przepchnięcie" pakietu podatkowo-mleczno-bankowego, zwłaszcza że ma on być głosowany już 31 marca br. Z drugiej strony, dość długi okres między tą datą a planowaną debatą nad pakietem "partyjno-korupcyjnym" daje nadzieje, że "w ten czy inny sposób" liderom koalicji uda się namówić swoich posłów do zatwierdzenia obu bloków przepisów. Zobaczymy, jak będzie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za opinię!