wtorek, 20 maja 2014

Historia dwóch głosów

Jeżeli czasem zastanawiamy się, czy nasz głos w takich czy innych wyborach "cokolwiek może zmienić", to miejmy w pamięci historię z niedawnych wyborów samorządowych w Grecji; historię, która wydarzyła się naprawdę na cykladzkiej wyspie Folegandros (Φολέγανδρος) i bynajmniej nie była odosobniona.

folegandros
Wyspa Folegandros (Cyklady)

Aktualny burmistrz wyspy Eleftherios Wenios zdobył 297 głosów, podczas gdy jego jedyny rywal Christos Wenianakis... 295. Procentowo Wenios zwyciężył w stosunku 50,17 : 49,87. Co ciekawe, cztery lata wcześniej między nim a jego ówczesnym rywalem różnica również była śladowa.

A tak o wybranych greckich wyspach, w tym o Folegandros właśnie, śpiewała Elena Paparizu ('Ελενα Παπαρίζου):



Podobnych przypadków, choć już nie aż tak "ekstremalnych", było w całej Grecji więcej. W Prespes zwycięzca wyborów zdobył 1020 głosów, a jego rywal 999. W Filadelfii jednemu z kandydatów zabrakło 40 głosów, aby wejść do drugiej tury elekcji. Kto wie, czy nie większego pecha miał natomiast kandydat w Seres, który musiał został skreślony z listy, gdyż... źle wydrukowano jego dane osobowe.

Tymczasem, jak donosi dziennik "Kathimerini", przed drugą turą wyborów samorządowych liderzy lewicowej, "rewolucyjnej" SYRIZY pozostają "otwarci na głosy zwolenników skrajnie prawicowego Złotego Świtu". -"No przecież nie jest tak, że wszyscy ateńczycy, którzy głosowali na Złoty Świt, to neonaziści" - stwierdził odkrywczo Gawril Sakielaridis, kandydat SYRIZY na burmistrza stolicy Grecji. Jeden z rzeczników największej partii opozycyjnej Panos Skurletis orzekł natomiast, "że każdy głos przepływający [do nas] ze Złotego Świtu jest dobry dla demokracji". Analizował również przyczyny wzrostu poparcia dla Złotego Świtu, mówiąc, że "urośli oni na gruncie społecznego kryzysu. Nie jest tak, że ich wyborcy to jakiś zjednoczony blok neonazistów". Trzeba przyznać, że działacze SYRIZY całkiem umiejętnie "rozmiękczają" swoje podejście do "brunatnego elektoratu" zachowując się tak, jak gdyby wysokie poparcie dla nich samych wcale nie było efektem owego "społecznego kryzysu". No, ale tak to już chyba jest z komunistami - na co dzień wytrwale walczą z faszyzmem, ale jakby co, to nie pogardzą głosami zwolenników faszystów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za opinię!