- "Turcja pozostaje krajem etnocentrycznym, mimo że jej rząd jest aktywny w przestrzeni międzynarodowej. Przeciętny Turek obawia się wyzwań i zagrożeń płynących z zagranicy. W podobnych kategoriach patrzy np. na uchodźców, choć stwarza pozory, że to zjawisko w ogóle go nie niepokoi - ciekawa egzemplifikacja mocno ograniczonego spojrzenia na świat zewnętrzy, cechującego nasz naród. W rzeczywistości bowiem każdy, kto nie mówi po turecku, odbierany jest jako źródło zagrożenia. Badanie wykazało również, że choć jesteśmy dumni z naszych osiągnięć, niewiele z tego wynika [np. dla przełamywania kompleksów]" - mówi jeden z autorów opracowania.
Turecka duma (fot. "Wima") |
Świat Turka ogranicza się do jego własnego "obejścia" - rodziny i sąsiedztwa, brak mu poczucia uczestnictwa w szerszych relacjach międzynarodowych, które zresztą niewiele go obchodzą. Stosunki międzynarodowe odbiera bowiem jako coś niezwykle skomplikowanego i trudnego do zrozumienia. Chyba że polityczni przywódcy państwa objaśnią mu je w prostych słowach. Zdecydowana większość Turków nie miała też żadnych osobistych kontaktów z zagranicą. Jeśli Turek z kimś się przyjaźni, to wyłącznie z innym Turkiem.
Choć gospodarka turecka jest otwarta na kapitał zagraniczny, społeczeństwo tureckie pozostaje w tym zakresie bardzo zachowawcze. Niemal wszyscy badani Turcy opowiadają się przeciwko prywatyzacji, czy też ograniczeniu roli państwa w gospodarce. Przeciwnie, Turcy oczekują od państwa aktywnej roli w przestrzeni gospodarczej, popierają interwencjonizm państwowy oraz stosowne regulacje prawne w tym zakresie. Turcy są przekonani, że jeśli gospodarka działa dobrze, to znaczy, że państwo prawidłowo wywiązuje się ze swych zadań na tej płaszczyźnie.
Turcy często zdradzają objawy bardzo prostego, pozbawionego głębszej analizy myślenia, a władze umiejętnie to wykorzystują. Na przykład, z powszechnym zadowoleniem przyjęta została wypowiedź ówczesnego premiera, a obecnego prezydenta Tayippa Recepa Ergodana, że skoro na mundialu w Brazylii obecne były państwa liczące 5-6 milionów mieszkańców, to ponadsiedemdziesięciomilionowa Turcja także powinna tam być. Jak komentują badacze, tego typu myślenie zabija ducha współzawodnictwa i konkurencyjności, sprzyja przekonaniu, że Turcji pewne rzeczy się najzwyczajniej należą tylko dlatego, że jej potencjał demograficzny zbliżony jest do Niemiec.
Wśród "niezwykle charakterystycznych" cech tureckiej mentalności jest również to, że statystyczny Turek nie czuje się szczególnie związany ani z Europą, ani ze Środkowym Wschodem. Czuje związek jedynie z tym, co znajduje się blisko niego. Na pytanie, czy świat byłby lepszy, gdyby wszyscy byli Turkami, badacze usłyszeli powszechną, entuzjastyczną odpowiedź "TAK". - "Turcy nie znają pojęcia samokrytyki" - komentują autorzy.
Co odróżnia Turków od reszty świata, według samych Turków? To mianowicie, że turecka tożsamość narodowa w pierwszej kolejności oparta jest na fundamencie wyznaniowym. Turkiem jest się nie tyle dlatego, że mówi się po turecku, czy też po prostu odczuwa się przynależność do tego narodu. Turkiem jest się wtedy, gdy jest się muzułmaninem. Pod tym względem Turcja jest krajem jednorodnym, w związku z czym nie istnieje w zasadzie przestrzeń dla dyskusji o jakichkolwiek prawach przynależnych mniejszościom religijnym. Turcy zgadzają się, że w demokracji większość może narzucać swą wolę bez oglądania się na pozostałych.
Nadto, Turcy są przekonani, że w przeszłości nigdy nikomu nie wyrządzili żadnej krzywdy. Powszechnym zjawiskiem jest wypieranie "niewygodnych" faktów z historii państwa. Według autorów, społeczeństwo tureckie nie jest przekonane do konieczności funkcjonowania swobodnej dyskusji i poszanowania zróżnicowanych opinii. Statystyczny Turek uważa, że najlepiej jest zgadzać się z "oficjalnym stanowiskiem" w danej sprawie, w związku z czym opinie odmienne od "oficjalnych" słyszane są rzadko, a jeśli już się pojawią, skutecznie się je wycisza.
PS. Badania z 2012 roku, przeprowadzone przez uniwersytet w Konstantynopolu, wykazały, że 90% Turków odczuwa dumę z przynależności do tego narodu, a 85% określa się mianem wierzących (w 1990 roku było to 75%).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za opinię!