niedziela, 29 grudnia 2013

Turecki kryzys i Erdogan

Ostatnie skandale korupcyjne na najwyższych szczeblach władzy w Turcji osłabiły pozycję premiera tego kraju Recepa Tayyipa Erdogana. Człowiek, przedstawiany jako pogromca sieci niejasnych powiązań finansowych, w które uwikłane były poprzednie tureckie gabinety, otrzymał potężny cios, po którym trudno będzie mu się otrząsnąć. Sytuacja Erdogana wygląda nie najlepiej zwłaszcza w kontekście planowanego startu w wyborach prezydenckich (sierpień 2014 r.), które po raz pierwszy będą miały miały charakter bezpośredni - pisze grecki publicysta Atanasios Ellis.

Wielu Turków - polityków, dyplomatów, przedsiębiorców, naukowców - i to niekoniecznie szczególnie mocno sympatyzujących z opozycją "z definicji" kontestującą działania Erdogana - nie kryje obaw w związku z rozwojem wypadków w ich kraju w ostatnim okresie oraz decyzjami podejmowanymi przez szefa rządu. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Turcja jest obecnie siedemnastą gospodarką na świecie oraz zajmuje strategiczne położenie na mapie świata, dojdziemy do wniosku, iż problemy Ankary wzbudzają żywe zainteresowanie również poza Turcją. W szczególności dotyczy to Grecji. "Nie dziwi wszak, że nie pozostajemy obojętni wobec tego, czy Turcja jest krajem stabilnym, czy też targają nią wewnętrzne napięcia". Mimo znaczących reform, które Ankara poczyniła w okresie ostatnich kilkunastu lat, wciąż wiele zagadnień nie doczekało się uregulowania. W warunkach politycznej destabilizacji na tureckiej scenie trudno wyobrazić sobie postępy w rokowaniach dotyczących kwestii cypryjskiej [w 2014 roku przypadnie 40. rocznica zajęcia północnego Cypru przez wojska tureckie w odpowiedzi na prowokacje czynione przez upadający reżim "czarnych pułkowników" w Grecji - przyp. T.F.], czy też porozumienia w sprawie dookreślenia granic wód terytorialnych, oraz innych zarówno dwustronnych, jak i wielostronnych kwestii we wzajemnych stosunkach.

Nie zapominajmy też o płaszczyźnie ekonomicznej - silna i stabilna gospodarka turecka to jakże pożądany importer greckich produktów, a spokojni o przyszłość Turcy to mile widziani pod Akropolem turyści.

Podsumowując, Turcja wchodzi właśnie w bardzo niebezpieczną fazę, która musi stać się obiektem stałej obserwacji ze strony Grecji. "W naszym interesie jest przygotowanie się na każdy możliwy scenariusz, gdyż historia uczy nas, że wewnętrzna destabilizacja niejednokrotnie prowadzi do eksportu kryzysu. A nasz kraj pozostaje w tym względzie głównym jego odbiorcą".

Źródło: Kathimerini

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za opinię!