Kadr z filmu "Utracony sygnał demokracji" |
8 stycznia niespełna 50-minuotwy materiał został pokazany przez belgijską i austriacką telewizję publiczną (RTBF i ORF), a w planach są także emisje m.in. w Finlandii, Australii, Szwajcarii, Francji, Irlandii, Danii i Hiszpanii. W Grecji w pierwszej kolejności dzieło to będzie wyświetlane w kinach.
Autorzy wspominają, że pierwotnie nie planowali kręcenia dokumentu. "Tak dla siebie" nagrali 9 minut materiału pod siedzibą Greckiej Radiofonii i Telewizji, gdzie spontanicznie gromadzili się ludzie, by zaprotestować przeciwko decyzji rządu. Dopiero później owe 9 minut rozrosło się do niemal godzinnego dokumentu, pokazującego czerwcowe wydarzenia w Atenach.
"Utracony sygnał demokracji" jest godnym uwagi dokumentem - zapisem wydarzeń, które już przeszły do najnowszej historii Grecji, a także historii mediów publicznych w Europie. Niemniej, pamiętać też należy, że stworzony został przez autorów, którzy nie kryją swojego stosunku do całej sprawy, a także stosunku do rządu premiera Samarasa. Ja osobiście traktuję go zatem bardziej jako interesującą wypowiedź publicystyczną, aniżeli film dokumentalny sensu stricto. Z tym zastrzeżeniem - polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za opinię!