Grecki Uniwersytet Międzynarodowy w Salonikach (fot. IHU) |
Największym europejskim "importerem" zagranicznych studentów pozostaje Wielka Brytania - obecnie przebywa tam 405 tysięcy pobierających naukę gości, którzy wydają rocznie kwotę rzędu 17 mld funtów. Gdyby Grecja zdołała przełamać swą niemoc w pozyskiwaniu studentów z innych państw, krajowa gospodarka mogłaby być zasilana kwotą rzędu 1 mld euro rocznie. Dwa główne powody owej niemocy to wszechobecna (od dziesięcioleci) grecka biurokracja oraz "całkowity brak chęci" krajowych uczelni wyższych do umiędzynarodowienia programów nauczania.
Najbardziej zaawansowane działania zmierzające do zmiany powyższego stanu rzeczy starają się czynić Saloniki - tutejsze uczelnie (w szczególności państwowy Grecki Uniwersytet Międzynarodowy, gr. Διεθνές Πανεπιστήμιο της Ελλάδος, ang. International Hellenic University) rozwijają programy anglojęzyczne oraz zapraszają profesorów wizytujących z zagranicy. Wciąż jednak niewiele greckich placówek oferuje choćby studia podyplomowe w językach obcych. Władze państwowe nie wydają się jak na razie dostrzegać wagi tego problemu oraz szeregu strat, nie tylko finansowych, lecz także wizerunkowych, jakie Grecja ponosi z tego tytułu. Przykładem dobrze ilustrującym podejście odnośnych urzędów do zagranicznych studentów, są kwestie wizowe dla gości spoza UE i biurokracja z tym związana. Jak mówi Stamos Karamuzis z prywatnego American College of Thessaloniki, "najwyższy czas, abyśmy przestali traktować chętnych do nauki w naszym kraju jak... uchodźców".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za opinię!